Kiedyś miałem marzenia… teraz mam Dreame.
I wiecie co? To prawie to samo!
Na początku myślałem, że robot sprzątający to tylko gadżet – bajer dla leniwych. A teraz? Dreame to mój mały domowy bohater. Codziennie zasuwa po kątach, zbierając kurz, włosy, resztki życia i moje rozczarowania po weekendzie.
Zanim go miałem:
– codziennie pytałem: "czemu znowu trzeba odkurzać?"
– a podłoga wyglądała jak pole bitwy (z kurzem i okruchami w rolach głównych)
Teraz?
– mam więcej czasu, mniej stresu i… czystsze sumienie
– moje stopy pierwszy raz od lat dotykają podłogi bez ryzyka przyklejenia się do czegoś niezidentyfikowanego
Na poważnie: Dreame pomógł mi uporządkować nie tylko mieszkanie, ale i głowę. Bo czysty dom to czysty umysł – i święty spokój. A jeśli kiedyś roboty przejmą władzę nad światem… przynajmniej mój będzie wiedział, jak mopować
|
Ten post zawiera więcej zasobów.
Musisz się zalogować, aby pobrać lub wyświetlić. Nie masz konta? Rejestracja
×
|