Odkąd Dreame X50 wjechał do mojego życia (i pod kanapę), wszystko się zmieniło. Podłoga? Czysta jak sumienie świętego! Klocki? Omija jak EXA na mieście – z daleka i bez kontaktu. Kable? Nawet ich nie tknie, jakby miał fobię przed technologią. A mopowanie? To nie mopowanie, to taneczny pokaz baletowy na mokro – z takim wdziękiem, że mogłabym mu wystawić 10/10 w „Mam Talent”. Ja w tym czasie? Siedzę z kawą, patrzę, jak robot tyra, i myślę: „Kurde… kiedyś to ja sprzątałam podłogę.
Teraz jestem królową czystej chaty – bez miotły, bez potu, bez dramatu. Dzięki Dreamy!
Używamy plików cookie na naszej stronie internetowej, aby zapewnić Ci jak najlepsze wrażenia. Korzystając z tej strony, wyrażasz zgodę na używanie plików cookie.