Moja trawa kontra dreame

Zbliża się Black Friday i nadszedł czas, by porozmawiać o moich najgłębszych, najbardziej absurdalnych pragnieniach. A konkretnie o tym, dlaczego pilnie potrzebuję robota koszącego Dreame (tak, tego samego, co robi te super roboty sprzątające do domu których mam az dwa ).
Oto moje 5 najważniejszych powodów, dla których ten kawałek plastiku na kółkach zmieni moje życie na lepsze:
Walka z mniszkiem lekarskim to wojna psychologiczna. Moja obecna metoda koszenia polega na 45 minutach narzekania, 10 minutach pracy i tygodniu rekonwalescencji z bólem pleców. Robot Dreame nie będzie narzekał. Będzie po prostu... kosił. Z uśmiechem (prawdopodobnie).
Mój pies jest zdezorientowany. Obecnie trawnik wygląda jak strefa wojny po ataku kretów i moich nieudolnych próbach jego reanimacji. Biedny Fafik nie wie, czy to ogród, czy tor przeszkód. Chcę, żeby poczuł się jak na polu golfowym!
Sąsiedzi patrzą krzywo. Gdybym miał robota koszącego, mógłbym pić kawę na tarasie o 8 rano w sobotę, podczas gdy Dreame elegancko zajmuje się moim trawnikiem. To jest definicja statusu społecznego, prawda?
Oszczędność czasu? Nie, oszczędność wymówek. Koniec z mówieniem "Skoszę jutro, jak przestanie padać" (padało 5 minut temu). Robot działa w deszczu, słońcu i prawdopodobnie podczas apokalipsy zombie.
Chcę moją własną, małą armię. Mam już dwa roboty sprzątające Dreame w domu i są absolutnie genialne – podłogi lśnią, a ja zapomniałem, co to jest odkurzacz. Teraz potrzebuję trzeciego członka załogi, by przejął władzę nad światem (czyli moim ogrodem). Muszę od czegoś zacząć!
Serio, koniec z poczuciem winy, patrząc na ten busz za oknem.

Dreame jeśli macie zbędnego robota koszącego... wiecie, gdzie mnie szukać. 😜